Atlanta PBF

Gra Wyobraźni w post apokaliptycznym Świecie Neuroshimy


#1 2011-10-18 14:36:00

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Historii ciąg dalszy...

Scott usłyszał znajomy szept w głowie. W pierwsze chwili nie zrozumiał słów, dopiero po chwili dotarł do niego sens słów "Scott, obudź się. Proszę, otwórz oczy..." Tylko ten głos mógł sprawić żeby otworzył oczy. Tylko tego głosu mógł posłuchać. Bardzo powoli podniósł powieki. Oślepiło go światło. Nad sobą zobaczył znajomą twarz... Miała dłuższe włosy niż to zapamiętał, ale błękit jej oczu nie dał się pomylić z niczym. Uśmiechnęła się do niego. "Grzeczny chłopiec. To może zaboleć." Przycisnęła jakiś przyciska a Scott poczuł ostry ból w karku. Kiedy usiadł zdał sobie sprawę, że został położony w czymś na kształt płytkiej trumny. Na jego piersi nadal znajdowało się kilka elektrod mierzących pracę jego serca, a na głowie mierzących jego fale mózgowe. Motoko właśnie odłączyła złącze wpięte bezpośrednio do jego rdzenia kręgowego. Szybkim ruchem zerwał wszystkie diody a później spróbował wyskoczyć z "trumny". Okazało się to trudne, jego ciało nie reagowało jeszcze tak jak chciał tego umysł. Dziewczyna pomogła mu wyjść, a on automatycznie ją przytulił. "Myślałem, ze nie żyjesz..." zaczął, ale ona zamknęła mu usta pocałunkiem."Nie teraz Scott, wytłumaczę Ci wszystko później. Teraz musimy już iść." Wzięła go pod ramię i poprowadziła w bok. Podeszła do pięciu kolejnych komór, które wyglądały identycznie co jego "trumna"... "Jeżeli chcemy to zakończyć musimy wypuścić i ich." Zaczęła wpisywać jakieś polecenia do głównego komputera w tym pomieszczeniu. "Trumny" jedna po drugiej zaczęły się otwierać, a osoby w nich powoli się wybudzać. Szamanka i czterech kolejnych Scottów otworzyło oczy po tym jak Motoko odłączyła im złącze na karku. "Teraz idziemy. Wyjaśnienia będą później." - rzuciła do nich i skierowała swoje kroki w stronę wyjścia ciągnąć za sobą Scotta. Inny Scott podtrzymał Szamankę i wszyscy skierowali się w stronę wyjścia. Motoko prowadziła ich długimi korytarzami, co jakiś czas zatrzymując się, wpisując różne komend do najbliższych komputerów i zacierając po nich ślady. Kiedy wyszli na zewnątrz wsadziła ich do jednego samochodu i najszybciej jak mogła. Wysadzała ich po kolei i mówiła coś na ucho, dawała ubrania i jechała razem. Ostatnich wysadziła Scotta i Szamankę. Kazała się nie wychylać i nie wchodzić sobie w drogę. To ostatnie powiedziała ze szczerym uśmiechem. Ostrzegła też, że Moloch będzie ich wszystkich szukał, więc powinni uważać co robią i gdzie się udają. Po czym wsiadła do Hummera i pojechała przed siebie. Zostali ze Scotem sami. Ona prowdziłoa, on siedział obok. Miała zacięty wyraz twarzy. Wyglądała tak samo, a jednak inaczej...

Ostatnio edytowany przez Linka (2011-10-20 21:47:25)


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#2 2011-10-20 23:20:38

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Czuł się koszmarnie.. cały czas jeszcze miał przed oczami wizje ostaniach wspomnień z bunkra. Widok Motoko.. obezwładnianej podczas jego dezaktywacji.. to było straszne, nigdy nie podejrzewał, że krzywda innej osoby może go tak zaboleć. Aż tak, że mimo to, że wiedział, że za chwilę aktywuje się znów.. pierwszymi siłami które mu wróciły rzucił się na nią w krzyku zranionego zwierza.. rozpaczając nad stratą.. tak Scott rozpaczający. Widział jak się budzi. Jak mocno ściska ją do siebie. Jak kilkukrotnie dewastuje robota, który chce mu ją odebrać. Jak znów obrywa.. by w bezruchu obserwować, jak Motoko odchodzi. Jak ten pierdolony mechaniczny bubel ją zabija. Myślał, że na zawsze.. ogarnęła go paniczna złość.. zatracenie się w poczuciu niespełnienia.. w stracie jedynej wartościowej rzeczy.. którą kiedykolwiek miał.. nie wytrzymał.. i własnymi siłami skręcił sobie kark.. nie chciał dłużej pamiętać.. .. lecz teraz.. znów żyje i oddycha.. znów pamięta.. znów cierpi. Wprawdzie to Ona, odnalazła go i uwolniła.. wróciła po niego..
Czół ból w całym ciele, wywołany odłączeniem od aparatury, ale to było nic w porównaniu z bólem jaki nadal nosił w sobie, nie mogąc wyrzucić załamania, które nakazało mu skręcić sobie kark.. z jego oczu zaczęły sączyć się  łzy. Skulił się na siedzeniu.. duszony lawiną bólu.. wewnętrznego bólu.. który nie ustawał. Scott nie potrafił otrząsnąć się.. wyjrzeć w przód. Świadomość.. tego, że mógł Ja utracić nie chciała ustąpić. To było straszne.

Offline

 

#3 2011-10-20 23:41:10

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Motoko przez cały czas obserwowała go kątem oka. Kiedy zauważyła jego łzy nie mogła już dalej udawać, że nic nie widzi. Gwałtownie zatrzymała samochód i popatrzyła na niego. Bez słowa przesunęła się w jego stronę i usiadła na nim. Zaczęła całować. "Ja też Cię kocham Scott" - powiedziała patrząc mu w oczy...


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#4 2011-10-20 23:53:23

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Objął ją i również nie przestawał całować. Ściskał ją bardzo mocno, łzy nie przestały płynąć, lecz ból.. przechodził.. w rozkosz.. w spełnienie.. w końcu w szczęście.
Ja tak bardzo Cie Kocham - powiedział w myślach, lecz jego intencja była tak mocna, iż dziewczyna nie mogła jej nie usłyszeć. Przywarł do niej całym ciałem, by w jednej chwili chłonąć jej energię, a chwile później oddawać jej Swoją. Łzy rozpaczy, zamieniły się w łzy szczęścia.. Scott tak bardzo otworzył się na nią, ze nie był wstanie opanować szalejących w nim emocji. Jakby te wszystkie lata wzbierającej w nim frustracji przelały się dziś na nią, w formie miłości, niekończącej się lawiny..

Offline

 

#5 2011-10-21 00:42:59

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Scott usłyszał jak zaczęła sięśmiać. Ale takiego śmiechu jeszcze u niej nie słyszał. Był ciepły. Radosny. Oddawał wszystko to co on czuł. Jeśli Scott myślał, że już bardziej nie może się do niej przytulić to się mylił. Przywarła do niego jeszcze bardziej. Przycisnęła do siedzenia i powtórzyła to czego on nie mógł w tej chwili wypowiedzieć. "Kocham. Cię. Scott." Zwolniła uścisk i przeciągnęła go na tylne siedzenie. Tylko ten jeden raz ich seks był tak namiętny i pozbawiony brutalności. Motoko całowała wycieńczone ciało mężczyzny, dawała mu czystą rozkosz. Przez cały czas patrzyła mu głęboko w oczy. Chciała by czuł jej obecność w każdym możliwym aspekcie. Nie zależało jej na wielkich doznaniach, a zwyczajnym ludzkim byciu z osobą, którą się kocha. Udało jej się coś, czego nie była pewna. Udało jej się doprowadzić do końca plan, który był bardzo ryzykowny. Udało jej się odzyskać mężczyznę, który jako jedyny może ją zranić. Starała się to wszystko przekazać mu spojrzeniem, ustami, całą sobą. Kiedy oboje skończyli usadowiła się blisko niego i pozwoliła przytulić. Uświadomila sobie, że żeby do niego dotrzeć nie spała, nie jadła, ani nie odpoczywała przez przy ostatnie oby. Wyszeptała tylko ciche "Przepraszam." i zasnęła w jego objęciach. Scott mógł zauważyć jedną nową rzecz na jej ciele. u dołu pleców, w miejscu gdzie spotykają się one z pośladkami miała mały tatuaż. Było to "X5" i okalający napis dziwny kwiat. Jej zapach stał się intensywny, a Scott zdał sobie sprawę jak bardzo tęsknił za tą kobietą... Tylko... czym ona tak na prawdę była?


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#6 2011-10-21 01:02:20

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Minęło kilka dłuższych chwil nim mężczyzna zdecydował się ruszyć. Jej zapach, oddech, dotyk. Wszystkie te bodźce odczuwał i z przyjemnością kontemplował. Gdy z niechęcią zdał sobie sprawę, że to jeszcze nie koniec. Że aby ich sen mógł się spełnić teraz on musi przejąc pałeczkę i uciec z nią jak najdalej. Ojciec nie da łatwo za wygraną. Czas nagli. Jednak Scott nie był w stanie zmusić się by chodź pomyśleć o odklejeniu od siebie ukochanej osoby. Wziął ją na ręce. Usiadł na przednim siedzeniu przed kierownicą. Delikatnie ułożył dziewczynę w kłębek na Swoich kolanach. Z głową tak słodko wtuloną w jego pierś. Pocałował ją czulę w głowę. Odpalił silnik. Samochód niemrawo ruszył. Tempo, jakie obrał Scott na pewno nie było wolne, lecz do szaleńczych nie należało. Każde jej nawet najdelikatniejsze stęknięcie rozchodziło po jego nerwach. Absorbował je z rozkoszą. Kierując jednocześnie uwagę, na to, by całe ciepło wewnątrz niego otaczało Kotkę.

Offline

 

#7 2011-10-21 01:11:04

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Znajome gesty sprawiały, że czuł się lepiej. Jej palce wplecione w jego długie włosy. Jej niespotykany zapach. Gładkość jej skóry. Sprawiała wrażenie całkowicie odprężonej. Jakby miejsce, w którym się znalazła było dokładnie tym, w którym powinna się znajdować. Palce drugiej dłoni zacisnęła na jego udzie jakby bała się go puścić... Wyglądała jak bezbronny kociak, którym trzeba się zaopiekować. Wyglądała trochę inaczej. Jak już wcześniej zauważył miała dłuższe włosy. Opadały jej na twarz lekko zasłaniając oczy, łaskocząc ja po nosie i jego po klatce piersiowej. Obudziła się po o 5 godzinach. Pocałowała go delikatnie w miejsce gdzie akurat jej usta miały najbliżej. "Witaj kochanie" - powiedziała.


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#8 2011-10-21 01:24:01

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

- Dzień dobry skarbie - odpowiedział w delikatnością, której jeszcze kilka dni temu by się po sobie nie spodziewał - Nawet nie wesz jak się Cieszę, że wróciłaś.. Kocham Cię - wymawiając te słowa zdjął jedną rękę z kierownicy i silnie, aczkolwiek delikatnie przytulił ją do siebie. Wtulił swoje usta i nos w jej włosy dodając całusa. Wziął głęboki oddech przez nos pozwalając by zapach jej włosów zapełnił jego płuca.
- To dokąd jedziemy kochanie? Masz już upatrzone dla nas jakieś miejsce? - zapytał po czym jeszcze raz pocałował ją w głowę.

Offline

 

#9 2011-10-21 10:46:33

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Przeciągnęła się na jego kolanach i wyprostowała nogi tak, że leżały na drugim siedzeniu. Pocałowała go jeszcze raz przelotnie i chciała się przesiąść obok, ale Scott jej nie pozwolił. Znowu się zaśmiała. "Nigdzie nie ucieknę Scott. Chcę się tylko trochę ubrać, zmarzłam." Dopiero teraz Scott zauważył, że jej ciało pokrywała delikatna gęsia skórka. Niechętnie pozwolił jej przejść na tylne siedzenie i założyć na siebie ubranie. Kiedy wróciła spojrzała na niego znowu i zaczęła poważnie "Tak Scott. mam upatrzone dla nas miejsce. Ale to baaardzo daleko. Na razie jedziemy przed siebie. Nie wiem czy on będzie chciał nas załapać, ale na wszelki wypadek zostawiłam pozostałych za nami. Poradzą sobie albo wrócą do zamrażalki. Im dłużej pozostajemy na prowadzeni tym później Twój tatuś nie będzie próbował nas złapać. Skupi się na nich. O ile będzie tego chciał..."


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#10 2011-10-21 15:22:54

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Pogłaskał ją delikatnie, a mina mu stężała - Nie mów do mnie Scott - powiedział z odrazą - to imię, napawa mnie obrzydzeniem. Scott Pilgrim jest marionetką Molocha, zwykłą zabawką, algorytmem w programie. Algorytmem, który cały czas poddawany był testom. Ja nie chcę już nigdy więcej być jego zabawką, dzieckiem, czy czymkolwiek. Wraz z opuszczeniem tej pierdolonej zamrażarki zostawiam tam całą tą pieprzoną przeszłość. Zostawiam też imię Scott Pilgrim. Nie chcę go więcej używać.. nie chcę go nawet więcej pamiętać. - spojrzał na nią z uczuciem po czym dodał ciepło - teraz to ja nie mam imienia skarbie. - Pocałował ją w czoło i przytulił - ale to przecież nie jest ważne prawda?

Offline

 

#11 2011-10-21 16:34:42

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

"Hmmm... Rozumiem co masz na myśli... Ale mój twórca... cóż..." - zasępiła się na chwilkę - "W sumie może Ci sienie spodobać kierunek w którym zmierzamy, ale jeśli po Ciebie przyjdą będziemy mieli gdzie się ukryć..." Poprawiła się na siedzeniu i uśmiechnęła się znowu. Zaczęła bawić swoimi włosami. "To jak chcesz mieć na imię?" - zapytała.


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#12 2011-10-21 16:48:30

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Scott zamyślił się i popatrzył w horyzont. - Nie ważne, gdzie pojedziemy, jak będziemy razem to ja się zgadzam - uśmiechnął się lekko.. a w jego minie można było zobaczyć satysfakcję. - A jak chcę się nazywać? Nie mam wiem. Do tej pory znałem tylko jedno imię na określenie siebie. Odrzucam je i nie wiem jakie teraz przyjmę, jeśli w ogóle.

Offline

 

#13 2011-10-21 21:46:36

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

"Imię to ważna rzecz, kochanie. Sam nalegałeś żeby nazwać mnie. Ty też powinieneś mieć imię, które Cię określa. Ja mam dwa imiona. Jestem Motoko. Ale jestem też X5. Tak nazwał mnie... Inżynier. Ty odrzucasz swoje, więc przyjmij inne. Dla mnie zawsze pozostaniesz osobą, która nie pokochała." - uśmiechnęła się do niego i zniknęła na tylnym siedzeniu. Zaczęła tam rozkładać jakieś plany i mapy. Przeglądać jakieś zapiski. Mężczyzna obserwował Mokoto w lusterku wsteczny. Zatopiła się we własnych myślach i problemie, który właśnie rozważała. Bezwiednie zaczęła bawić się swoimi włosami nawijając je na palce, albo odgarniała, kiedy wpadały jej do oczu. Robiła wtedy uroczą minę, która sprawiała, że Scott szczerze się uśmiechał. Wyglądała jak kot, któremu dano do zabawy kłębek wełny. Ze skupieniem zaznaczała coś na poszczególnych kartkach, kiwała do siebie głową i coś cicho mruczała. Po dobrych trzech godzinach doszła chyba do wniosku, że wie wszystko, zwinęła wszystkie mapy i papiery w rulony, poukładała na swoi miejscu i spojrzała na Scotta. "Jakieś 15 kilometrów na zachód stąd mamy nasze pierwsze schronienie. Będziemy mogli zatrzymać się tam kilka dni. Odpocząć. Musisz nabrać sił. Zrozumieć co się z Tobą działo. Ile czasu leżałeś w tej przeklętej lodówce..." Znowu przeszła na przednie siedzenia i spojrzała na niego "Tęskniłam za Tobą..." Ton jej głosu był smutny. Lekko się zarumieniła, jakby nagle uświadomiła sobie, że to co powiedziała jest głupie i uciekła spojrzeniem za okno. Zaczęła bacznie przyglądać się otoczeniu jakby szukała ukrytego tam niebezpieczeństwa. Wybrała jednak dobrą drogę i nic im na razie nie groziło...


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#14 2011-10-21 22:10:30

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Uśmiechnął się widząc jej zakłopotanie. Gdy wróciła wzrokiem do niego zaczął lekko ciepłym tonem - Najwyraźniej jeszcze sporo rzeczy mamy do omówienie kochanie. Inżynier powiadasz? Nie będą udawał, że nie interesuje mnie kto to jest? A co do imienia? Scott.. - tu chwilę się zastanowił - to w tej chwili bardziej pasuje do modelu, którego 5 osobników chodzi po tym świecie. Oby tylko pięcioro, bo kto wie, czy nie ma więcej Scottów. Jak więc miałbym nazywać siebie, imieniem, które używa tylu z mojego rodzaju. - uśmiechnął się nieznacznie - Tak nalegałem na nazwanie Ciebie, bo już wtedy, chodź nie zdawałem sobie z tego sprawy kochałem Cię Motoko. I wewnętrznie nie potrafiłem znieść, że nie potrafię nazwać Swojego uczucia. Tatuś pewnie uważa mnie teraz za zepsuty model. Jednostkę która obudziła w sobie więcej człowieka niż mógłby Swoimi algorytmami przypuszczać. Cieszę się, że tak się stało. Bo kim bym był bez Ciebie i - tu głos mu się urwał i zawiązł w gardle - naszej miłości. Po tych słowach zamilkł. Motoko mogła dostrzec w jego wyrazie, że bardzo silnie pracuje nad emocjami, których doświadcza. Oboje zdawali Sobie sprawę, że Scott Pilgrim nie był modelem stworzonym do miłości. A jednak osiągnął to. Zapewne jako jedyny? Czy dzięki temu wygrał? Wygrał własne życie? Życie u boku ukochanej osoby? Coś co pozostali włącznie z Szamanką nie byli w stanie z siebie wydobyć? Motoko ryzykowała bardzo dużo. Dla niego? Obiecała, że po niego wróci i dotrzymała obietnicy. Nawet po tym jak on sam będąc w tej głupiej lodówce z rozpaczy pozbawił siebie życia. Nie wytrzymał. Ona wytrzymał i wróciła po niego. Takiego zwycięstwa dla modelu Scott Pilgrim nie mógł się spodziewać nikt. Nikt nawet nie miał prawa przypuszczać, że coś podobnego mogło by komukolwiek zakiełkować nawet w myślach. A jednak stało się faktem.
- Chciałbym Cie poprosić, byś Ty wybrała dla mnie imię, które będę nosił od teraz - uśmiechnął się bardzo przyjemnie - proszę?

Offline

 

#15 2011-10-21 22:43:54

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

"Kim jest Inżynier? Cóż, to młodszy brat Twojego 'ojca'. Również jestem czymś na kształt eksperymentu. Ale to teraz nie jest istotne. Za tymi skałami skręć. Za chwilę powinniśmy dojechać do małej wioski o której wiedzą tylko nieliczni. Mieszkają tam dość podejrzliwi, ale bardzo dobrzy ludzie. Spędziłam z nimi trochę czasu zanim Cię poznałam. Będziemy tam mogli w spokoju odpocząć, będziesz mógł zadać mi wszystkie dręczące Cię pytania. Chociaż nie wiem czy odpowiedzi Ci się spodobają... Chcesz bym Cię nazwała? Dobrze. Jesteś... Moim obrońcą... Co powiesz na imię Mamoru?"

Okolica wydawała się wymarła. Wszędzie tylko skały i piasek. Ale rzeczywiście, w miejscu gdzie nigdy nie zdecydowałby się skręcić normalny wędrowiec wyrosła nagle mała wioska Na pierwszy rzut oka było widać, że nie powstała tu przez przypadek i że jest dobrze broniona. Skały były naturalną ochroną, do tego zasieki i palisadki w odpowiednich miejscach. Do jednej ze ścian przyklejony był dziwny budynek, który sprawiał wrażenie ula. Miasteczko mogło liczyć jakieś tysiąc mieszkańców. Nawet z tej odległości widać było, że jest dobrze zorganizowane. Można tam było żyć spokojnie. Jeśli się człowiek zanadto nie wychylał..


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.metinamia.pun.pl www.kurow.pun.pl www.dyrtownia.pun.pl www.dianne-forum.pun.pl www.darkwares.pun.pl