Atlanta PBF

Gra Wyobraźni w post apokaliptycznym Świecie Neuroshimy


#31 2011-10-22 19:08:30

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

- To nie jest najlepszy pomysł... - powiedziała bardzo powoli i poważnie - To jest coś co muszę zrobić sama Mamoru. A Ty zaczniesz wracać do siebie w przeciągu kilku dni. Jesteś sprawny, fizycznie nic Ci nie jest, może masz troszeczkę zastałe mięśnie, ale wystarczy, że trochę popracujesz i będzie dobrze. To Twoja psychika musi wrócić do równowagi. Wszystko co się działo miało na Ciebie ogromny wpływ. W zapisach wyczytałam nawet, że chciałeś się zabić to prawda? W tym przypadku jednak nie można mówić o powrocie do zdrowia. Musisz się nauczyć żyć inaczej. Myśleć inaczej. Pragnąć innych rzeczy. I przede wszystkim kochanie musisz poznać siebie." - uśmiechnęła się do niego. Przekręciła się lekko i przesunęła po nim tak, żeby znaleźć się między jego nogami. Znowu się przytuliła i wymruczała sennie "Od czego chcesz zacząć?".


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#32 2011-10-22 20:17:01

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Nie trzeba było go bardziej zachęcać. Głód, który go męczył od rana zwinnie przekształcił się w pożądanie. - Podobasz mi się w długich kochanie - powiedział wplatając rękę w jej włosy. Drugą złapał ją w tali. Oboje podnieśli się go góry i opadli znów na posłanie. W międzyczasie Mamoru wszedł w nią. Posuwistym ruchom towarzyszyło morze pocałunków i innych pieszczot. Wszystko wyglądało jak idealnie naoliwiona.. maszyna. Jednakże oni zapatrzeni w siebie i zagłębieni w emocjach nie mogli dostrzec tego z takiej perspektywy. Ich ciała tańczyły powolny taniec rozkoszy puki oboje nie osiągnęli szczytu. Jednak ich apetyt na tym się nie skończył. Położyli sie na chwilę i oboje śmiali się dość głośno. Nie potrafili się od siebie odlepić. W oczach obojga pojawiła się iskra. Oboje wiedzieli, że gra wstępna skończona, że czas na prawdziwą zabawę. Mamoru starał się siła ją unieruchomić, podczas gdy ona zwinnie mu się wymykała i przechodziła do dogodnych pozycji. Co i rusz gryząc go niegroźnie. Mamoru nie pozostawał zbyt długo dłużny. Wprawdzie jego zastałe mięśnie i stawy nie działały jeszcze tak jakby sobie tego życzył. Jednakże sposób, który właśnie uskuteczniali wraz z Motoko na jego rozruszanie wydawał się być idealny zarówno dla ciał i ducha mężczyzny. Intensywność wzrastała wraz z temperaturą ich ciał. Kochankowie zwierali się i rozwierali w uściskach. W wyniku ich igraszek niemal można było dostrzec iskry lecące ze stykających się wrzących ciał. Dopiero w trakcie Mamoru zdał sobie sprawę, że nie bawił się tak dobrze już ponad pół roku. Wiedział, też, że Motoko ten czas musiał bardziej doskwierać, gdyż ona przeżyła go świadoma. Wytężył siły by zdominować Swoją partnerkę, lecz ona jak kot, tym bardziej nie dawała się zapędzić w kozi róg. W związku z czym zmienił taktykę, i pozwolił jej przyszpilić siebie. Czuł się wspaniale, gdy nie mogąc się ruszyć odczuwał kolejne ugryzienia i pieszczoty które fundowała mu Motokao. Walczył odruchowo, ale wiedział, że dopóki ona nie zechce, to nie wydostanie się z jej uścisku. A okazało się, że kotka nie miała zamiaru zbyt szybko go wypuszczać. Tak jak on podczas ich pierwszego spotkania doprowadził ją do limitu, tak tym razem ona nie zamierzała odpuszczać. Im bliżej swojej granicy wytrzymałości znalazł się Mamoru tym, większa sprawiało mu to przyjemność, ale i więcej wysiłku go to kosztowało. Gdy znalazł się w momencie, gdy nie wiedział już czy wytrzyma, gdy na jego twarzy pojawiło się grymas.. który oznaczał zarówno ból jak i przyjemność. Motoko potrzymała go jeszcze przez chwilę. Jeszcze przez jakiś czas balansując ja jego limicie, po czym pozwoliła mu się uwolnić. Mamoru płonął. Płonął żądzą i miłością, teraz nic nie mogło stanąć mu na drodze, i widać było, że Motoko nie zamierzała mu w tym przeszkadzać. Rzucił się na nią z impetem, lecz tak by nie sprawić jej bólu. Motoko starała się mu przeciwstawić, lecz tak jak on uprzednio, tak i ona teraz zrobiła to bardziej dla zachowania pozorów. Role odwróciły się i tym razem On zadając jej wymyślną rozkosz starał się doprowadzić ją do limitu wytrzymałości. Zauważył, że było w o wiele lepszej kondycji niż on, i doprowadzenie ją do stanu w którym zaczęła tak słodko popiskiwać zajęło mu sporo czasu. Jednak nie chciał odpuszczać. Osiągnął cel gdy dźwięk jej głosu rezonował bardzo niskimi dźwiękami w jego głowie, a całe jej ciało naprężyło się do granic możliwości. Tak jak i on przetrzymał ją chwilę na granicy. Chyba nawet dłużej niż ona. Po czym pozwolił jej się uwolnić. Rzuciła się na niego. Oboje rozluźnili wszystkie mięśnie. i zaczęli delikatnie językami lizać się w miejscach gdzie powstały zarumienienia od ukąszeń. Delikatnym pieszczota nie widać było końca. W pewnym momencie ich usta zwarły się w bardzo długim pocałunku. A języki zatańczyły jak niegdyś na pustynnym trakcie. On znów wszedł w nią i delikatnie zaczął posuwać. Podczas całego stosunku ich usta nie rozerwały się, a języki nie przestały tańczyć. Gdy szczytowali, fale ekstazy popchnęły ich do delikatnego podgryzania języka partnera, jednak nie na tyle by zrobić krzywdę. Ekstaza trwała wyjątkowo długo, a gdy skończyli oboje było zlani potem. Wręcz ociekali mieszanką własnego potu. Byli jak dwie śliwki w jednym kompocie. I żadne z nich nie miało ochoty z tego kompotu wychodzić. Wtulenie w siebie trwali w uścisku, emocjach i miłości. Miłości tak silnej do jakiej wielu ludzi nie było by zdolnych. A do której oni maszyny się uzależnili. I nie zamierzali zrobić nic ponad zaspokajaniem Swojego uzależnienia.

Offline

 

#33 2011-10-22 20:54:59

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Motoko zasypiając w ramionach Mamoru wymruczała tylko "Ale miałeś mi powiedzieć od czego chcesz zacząć poznawanie siebie..." Ostatni czas był dla niej bardzo trudny i wyczerpujący, jeszcze praca w nocy i ich maraton sprawiły, że Motoko zasnęła momentalnie. Dopiero teraz Mmoru zdał sobie sprawę, ze nie zapytał jej kiedy ostatnio spała. Ponieważ również jemu odpoczynek był bardzo potrzebny a sytuacja nie skłaniała do ruszenia się gdziekolwiek postanowił, ze również jeszcze pośpi. Skończyło się na tym, że przez dobrą godzinę wpatrywał się w śpiącą dziewczynę. Nic się nie zmieniło, no poza długością jej włosów. To ciało było identyczne jak poprzednie. Oddychała równo i miała zaróżowione policzki. Okrył ich kocem i sam też zasnął. Obudził się i tym razem ona też tam była. Obudziła się chwilkę po nim. Widać było, że ucieszyła się z tego, że obudziła się w jego ramionach. Miała cudownie zaspany wzrok, który sprawiał że nie można jej było nie przytulić. "To co? kąpiel, jedzenie i oprowadzę Cię po miasteczku, co Ty na to?"


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#34 2011-10-22 21:05:44

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Brzmi bardzo kusząco kochanie - powiedział czule - jakże mógłbym się oprzeć Twojej propozycji kotku.. dawno nie miałem okazji umyć Ci plecków - jego oczy zaiskrzyły.
Poszli oboje do pomieszczenie gdzie mogli się umyć. Była to po raz kolejny bardzo miła i intensywna zabawa, w której poza pianą i gąbka nie zabrakło pieszczot innego rodzaju. Mimo iż przed zaśnięciem napawał się jej ciałem przez godzinę, było to coś, czego nigdy dość. Delikatnie i dokładnie umył każdy zakamarek jej Ciała po czym pozwolił by ona zrobiła to samo dla niego. Gdy już spłukali się i byli czyści ubrali się i z uśmiechami nastolatków którzy mieli właśnie za sobą pierwszy pocałunek podreptali coś zjeść. Nie broniąc sobie oczywiście drobnych zaczepek.

Offline

 

#35 2011-10-22 22:01:52

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Zjedli szybkie śniadanie, które ktoś dla nich przygotował i zostawił w pomieszczeniu na dole. Po tym wyszli do miasta. Mamoru zdał sobie sprawę, że jest już popołudnie. Dziewczynę pozdrawiało wiele osób na ulicach. Nazywali ją Uzdrowicielką. Kiedy tak chodzili mężczyzna zdał sobie sprawę z tego jak bardzo surrealistyczne się wydaje. Przypominało raczej miasto sprzed wojny niż jakiekolwiek obecne. Mieli tu szkołę dla dzieci, mieli budynki, w których mieszkały całe rodziny. Wszyscy pracowali dla wspólnego dobra. Mieli własną hierarchię, własne cele i sposób na ich realizację.
Okazało się, że miasto jest na planie koła, miało swoje własne fortyfikacje. Częściowo naturalne, częściowo sztuczne. Samo miejsce było idealne na tego rodzaju enklawę, nikt nie spodziewał się miasta w tak odosobnionym miejscu. Centrum miasta było placem, na którym co jakiś czas spotykali się mieszkańcy aby porozmawiać, obradować, świętować jakieś uroczystości, narodziny dziecka czy zwycięstwa lub opłakiwać jakieś smutne zdarzenia. Dalej była właśnie szkoła, w której uczyły się wszystkie tamtejsze dzieci. Te najbardziej zdolne i charyzmatyczne przejmowały później rolę nauczycieli i przekazywały wiedzę dalej. Jak się okazało większość mieszkańców tego miasta umiała czytać i pisać, znało się też choć troszkę na taktyce. Obok szkoły był plac na którym grupami wiekowymi ćwiczono ciało. W tych czasach każdy powinien umieć się bronić, życie nie jest łatwe. Z jednej strony miasta rozciągały się budynki mieszkalne, druga była jakby pustawa "Miejsce dla kolejnych mieszkańców. Co prawda przyrost naturalny jest tu niewielki, ale zawsze lepiej żeby miejsca było za dużo, niż miałoby zabraknąć, prawda? - tłumaczyła Motoko. Okazało się, że mieszkańcy mieli własne ujęcie wody - udało im się wykopać ogromną studnię. Po chwili Przestało być to dziwne dla Mamoru. W takim miejscu jak to nie mogli być uzależnieni od dostaw wody, szybko staliby się pionkiem w czyjejś grze, a przecież oni chcieli po prostu żyć w spokoju. Dziwny budynek przyklejony do ściany okazał się miejscem spotkań starszyzny miasta, miejscem gdzie debatowali nad rozwojem miasta, miejscem gdzie rozsądzane były spory, miejscem gdzie każdy mógł przyjść i poprosić o poradę i pomoc. Przez cały czas Motoko nie puszczała Mamoru za rękę. Przechodnie patrzyli na nich z uśmiechem, chociaż mężczyzna nie widział ani nie słyszał prawie nic poza nią i jej głosem.
W pewnym momencie żeby troszkę go rozruszać pociągnęła go bardzo szybko gdzieś przed siebie. Widok, który zobaczył za załomem zwalonego głazu troszkę nim wstrząsną. Rosło tam nadal wielkie zielone drzewo. Nie miał pojęcia jak to możliwe. Do jednego z niższych konarów, grubego i solidnego, na grubej linie przywiązana była stara opona. Motoko sunęła w niż nogi, oparła ręce i głowę o jej górną część i zaczęła się powoli huśtać. "Masz do mnie jakieś pytania? - zagadnęła wesoło.


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#36 2011-10-22 22:18:06

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Podszedł do niej i delikatnie zaczął ją odpychać, dzięki czemu huśtanie stało się przyjemniejsze.
- A co Uzdrowicielka uczyniła w tym miasteczku, że tak ją wszyscy uwielbiają? - zapytał zaciekawiony.
- I czy dużo jeszcze masz takich miejsc w zanadrzu, w których życie tak sielankowo płynie?

Offline

 

#37 2011-10-23 01:03:42

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Motoko: Ja? Nic takiego. Spędziłam tu kilka miesięcy kiedy panowała tu Ospa...

Mamoru: - i dzięki Tobie ta osada w ogóle przetrwała te trudne chwilę. Ospa wybiła by ich do nogi prawda?

Motoko: - Mieliby z tym duże problemy. Przeżyłaby tylko garstka najsilniejszych. Trafiłam tu całkiem przypadkiem, spotkałam wycieńczonego człowieka w okolicy, który poprosił mnie o pomoc. Chciał umrzeć przy żonie... Ale ja nie pozwoliłam mu umrzeć...

Mamoru: - Nie wierze w przypadki kochanie. Byłaś tam właśnie po to by im pomóc. Tak samo dlatego nie było tam mnie, bo bym ich tylko dobił. ech - zamyślił się nieco
- Pomoc ludziom. To jest to czego będę chciał się od Ciebie nauczyć Kotku? I nie chodzi mi o zdolności w chemii i medycynie. Tylko o postawę.

Motoko: <uśmiechnęła się> - Nie wiem o czym mówisz. Ktoś kiedyś pomógł mnie, a ja oddaję to innym...

Mamoru: - hmm.. czyli to takie proste. Zobaczymy. Ja znam tylko postawę gniewu i złości. Postawę, która zawsze kończy się tak samo. Pożogą i zniszczeniem. Nikt mi nigdy nie pomógł. Nikt prócz ciebie. I to mnie zmieniło. Zobaczymy jak bardzo będę w stanie to oddać. Jak bardzo będę w stanie zapanować nad moimi demonami

Motoko: - Mnie nigdy nie skrzywdziłeś. Nigdy nie wpadłeś przy mnie w szał. Uleganie mu jest proste, trudniejsza jest walka z nim. Ale... odpowiedz sobie na pytanie. Dlaczego nigdy nie poniosły Cię nerwy przy mnie?

Mamoru: Mężczyznę wmurowało, przestał bujać tylko zastygł jak trafiony paraliżem
- bo.. bo.. nie pozwolę by Ci się coś stało.. bo.. bo gdybym wpadł.. to bym Cię skrzywdził.. a do tego nie mogę dopuścić.. NIE CHCĘ

Motoko: Zaśmiała się - Doskonale wiesz, że umiałabym się obronić. Czy tylko to Cię powstrzymuje? Tylko ten sprzeciw, który mów, że nie możesz mnie skrzywdzić? A gdybym ja skrzywdziła Ciebie? Co wtedy?

Mamoru: Mamoru bardzo spochmurniał
- Wtedy dalsza egzystencja przestała by mieć cel. Nie chcę wracać, do togo co było. Nie chcę znów mieć krwi na rękach. Ale gdybyś ty mnie skrzywdziła... nie miałbym nic innego.. albo bym zabił siebie, tak jak starałem się to zrobić w bunkrze.. albo wpadłbym w szał, i zabijał jak dawniej. Znów pozbawiony celu jeździł po zasranych stanach przed siebie. Palił i niszczył. Zapewne nie długo by minęło, a ojciec by się o mnie upomniał.. ech.. nie nie zniósł bym tego.. odbierając mi w ten sposób cel istnienia.. odebrała byś mi życie ostatecznie.

Motoko: Kochanie... -jej ton brzmiał bardzo poważnie - Jeszcze na razie mogę być Twoja kotwicą. Kimś, kto trzyma Cię przy zdrowych zmysłach. Ale tak nie może być na dłuższą metę. Musisz nauczyć kontrolować siebie i czerpać siłę z własnego wnętrza. Wiesz dlaczego nie mogę być jedyną rzeczą, która trzyma Ciebie takiego jak teraz?

Mamoru: Zaczął głośniej oddychać. Z poważną miną spojrzał jej w oczy
- Dlaczego?

Motoko: - Bo w momencie kiedy coś się stanie, ktoś zrobi mi krzywdę, z jakiegoś powodu mnie zabraknie Tobie nie pozostanie nic. Sytuacja będzie wyglądała tak samo. Nie możesz składać na moje barki odpowiedzialności za to kim jesteś. Musisz nauczyć się, że Ty to TY. Ty decydujesz o tym co robisz i Ty przyjmujesz konsekwencje tego co zrobiłeś. Tak jak ja zbieram żniwo teraz. Pozwoliłam się pokochać po raz pierwszy... I pokochałam po raz pierwszy... - znowu lekko się zaczerwieniła a jej zapach stał się słodszy.

Mamoru: - Nie po to wychodziłem z tej pieprzonej zamrażarki, by Cie tracić.. znów.. nie dopuszczę do tego - w jego oczach pojawiła się determinacja, zaczął bardzo Ciężko oddychać - nie pozwolę.. nie pozwolę..

Motoko: - Ciiii... - złapała go za rękę i przyciągnęła do siebie. - Już dobrze. Stara się tylko uświadomić Ci, że są sprawy nad którymi nie będziesz mógł zapanować. Może pojawić się Scott, który będzie chciał mnie zabić. I zrobi to jeśli będzie miał sprzyjające okoliczności.
Po chwili milczenia dodała - Czy wiesz dlaczego Inżynier nie chciał mnie puścić po Ciebie?

Mamoru: Ścisnął ją nieco za mocno gdy mówiła o Scottie
- Nie będzie miał sprzyjających okoliczności - położył głowę na jej ramieniu
- Dlaczego?

Motoko: - Bo wiedział coś czego Ty do tej pory nie zrozumiałeś kochanie.

Mamoru: Co?

Motoko: - Że nie będę się w stanie bronić jeśli mnie zaatakujesz. Jeśli wpadniesz w szał, nie będę potrafiła się bronić, bo musiałabym Cię skrzywdzić...

Mamoru: przytulił ją czule do siebie
- Dlatego nie pozwolę sobie nigdy więcej wpaść w szał.. nawet jak coś Ci będzie zagrażać.. nawet jak pojawi się Scott.. będę Cie bronił.. ale nie wpadnę w szał.. obiecuje Ci to Kochanie - pocałował ją w usta

Motoko: - Nie potrzebuję Twoich obietnic. Wystarczysz mi Ty sam. Chcesz wiedzieć coś jeszcze?

Mamoru: - Mam przeczucie. I to przeczucie karze mi twierdzić, że to nie słowa będą kluczem do tego, bym tak jak chciałaś odnalazł coś wewnątrz siebie. Coś co nie jest Tobą. - przytulił ja ponownie - Nie wiem, czy chcę coś więcej wiedzieć. Wiem, że chcę być tu teraz i z Tobą, a także gdzie indziej gdzie się udamy.

Motoko:- Jesteś jak dziecko we mgle, które podąża za moim głosem. Jak ćma, która leci do światła...

Mamoru: <milczenie>

Motoko: - Uśmiechnij się. Lubie kiedy to robisz.

Mamoru: Uśmiechnął się do niej i naprawdę go to rozbawiło..
pocałował ją po raz kolejny
- jeszcze jakieś życzenia świetle w mym mroku?

Motoko: - Tak... Nie przestawaj mnie kochać....
przeciągnęła się leniwie i spojrzała mu w oczy - Co chcesz teraz robić? I jak długo chcesz tu zostać?

Mamoru: Jego ręce nie puszczały. Cały czas trzymał ją blisko siebie. Zanim cokolwiek odpowiedział pocałował ją kilkukrotnie.
- nigdy nie przestanę.. a co chcę robić? Chętnie sprawię Ci przyjemność Kochanie - uśmiechnął się wyzywająco

Motoko: - Chcesz sprawić mi przyjemność? Dobrze. takim razie przygotuj mi kolację. Ja na razie będę musiała Cię zostawić, ale Katia Ci pomoże. Ja zajmę się ludźmi z miasteczka. No i muszę zobaczyć co z maluchem i jego mamą.

Mamoru: - dobrze, niech tak będzie, a kto to jest Katia?

Motoko: Dziewczyna, która wybiegła nam na spotkanie. Blondynka...
Dzisiaj

Motoko: Motoko wysunęła się z opony i zaczęła iść w stronę miasta. Poprowadziła Mamoru do jednego z domów bliżej placu głównego. Przed nim siedziała Katia i siwy mężczyzna, który już wcześniej go obserwował.
Motoko przywołała dziewczynkę ruchem ręki i wytłumaczyła wszystko bardzo szybko.

Motoko: - No, to Katia Cię pomoże, a ja biegnę. Pocałowała go w policzek i faktycznie pobiegła

Mamoru: - ee.. cześć.. jestem S.. Mamoru

Katia: <dziewczyna nieśmiało patrzyła na Mamoru, ale nic nie mówiła> kiwnęła głową i zrobiła coś na kształt dygnięcia
- Katia, miło mi pana poznać.

Mamoru: uśmiechnął się starając się by wyglądało to naturalnie
- dobrze to zaprowadzisz mnie gdzieś, gdzie będę mógł przygotować kolację tak?

Katia: - Będziesz robił jedzenie dla niej?

Mamoru: -yy tak.

Katia: - ona zawsze tak mało je, a tak dużo stara się zrobić... Ktoś powinien ją przywołać do porządku - powiedziała mała, po czym zasłoniła dłonią usta jakby zdając sobie sprawę, że powiedziała za dużo...

Mamoru: Mamoru zaśmiał się. Słowa dziewczynki go rozbawiło
- No to jak mi pomożesz to popracujemy nad tym, by dziś wieczorem po kolekcji nie mogła się ruszyć z przejedzenia. Co ty na to?

Katia: Dziewczynka pokiwała głową - A co chcesz przyrządzić?

Mamoru: o kur..- zaklął w myślach
- w sumie.. to nie wiem co tu macie dostępne - starał się wyjść z twarzą z zakłopotania

Katia:- hmmm... W sumie nie narzekamy na brak jedzenia. Chodź. - złapała Mamoru za rękę i zaczęła lekko ciągnąć w stronę jednego z budynków. Tam jest spiżarnia. Czasem można z niej coś wyciągnąć. W sumie ona nieźle poluje, ale chyba dzisiaj będzie miała ręce pełne roboty.

Mamoru: dziecko które złapało go za rękę sprawiło, ze przeszły go ciarki po plecach. Zwrócił uwagę na to jaka jest niewielka i krucha. Mógłby skręcić jej kark nawet się specjalnie nie wysilając. Jednak teraz to ona beztrosko ciągnęła go za rękę do spiżarni, a on nie zamierzał się przeciwstawiać.
Uśmiechnął się tylko w momencie gdy na niego spojrzał i bez słowa podążał za nią

Katia: Miejsce było dziwne, ale na prawdę można było z niego zabrać wszystko, o czym Mamoru mógłby pomyśleć. połacie mięsa przetworzonego w różne sposoby, solone, ędzone, suszone.... To samo tyczyło się owoców, jakieś puszki...

Mamoru: 'Gotowanie o kuźwa.. w co ja się wpakowałem.. jedyne co do tej pory przyrządzałem, to wojskowe Merenre.. dobra.. może mała będzie miała jakiś pomysł'
- Katie? znasz jakaś potrawę, którą najchętniej byś przyrządziła dla kogoś, kogo bardzo lubisz?

Katia: Dziewczyna zrobiła się cała czerwona, złapała powietrze jakby za chwilę miało jej go zabraknąć i wypuściła głośno... - ugotuj to co lubi najbardziej - odpowiedziała piskliwym tonem.

Mamoru: 'tia.. Mamoru w sosie własnym.. ale tym to się nie naje.. ech'
- tylko ja nie jestem pewien co ona lubi jeść? - powiedział tonem dziecka przyłapanego na ściąganiu.

Katia: - Hmmmmmm... A jak długo ja znasz? Co jadała przy Tobie?
<mówiąc to zaczęła zbierać różne rzezy z półek naokoło>

Mamoru: - znam ją od ponad sześciu miesięcy, przy czym ostatnio nasze drogi troszkę się rozeszły. A do tej pory jak jedliśmy to zwykle do dyspozycji były tylko wojskowe racje. Więc raczej nic specjalnego
'dlaczego ja jej to wszystko mówię do diaska?'

Katia: - Masz- powiedziała mała wciskając mu w ręce trochę różnych rzeczy - coś z tego wykombinujemy. na powinna teraz zdrowo się odżywiać.

Mamoru: 'zdrowo odżywiać.. w tych czasach.. jasne.. ech' wziął to co mu podała mała
- to tyle, czy jeszcze coś bierzemy?

Katia: popatrzyła na naręcze jedzenia które trzymał - A ty chcesz nakarmić kobietę czy oddział z Posterunku?

Mamoru: ''przy tej kobiecie oddział posterunku to mały pikuś'
- no dobra, niech będzie, to gdzie idziemy teraz?

Katia: - A gdzie nocujecie?

Mamoru: - Tam - wskazał chatkę gdzie nocowali

Katia:- No to tam.

Mamoru: trup tup tu trup tup tam.. a wróć to już nie ten tryb więc tuptamy grzecznie do chatki

Offline

 

#38 2011-10-23 01:34:40

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Mamoru wraz z małą pomocnicą wrócili do chatki. Katia wyraźnie nie była tam pierwszy raz, bo z entuzjazmem wkroczyła do pomieszczenia kuchennego bezbłędnie do niego trafiając. Mamoru od początku pracy twórczej przy kolacji nie był osobą, która do końca wie co robi. Co Katia ze zdziwieniem patrzyła jak dorosły mężczyzna nie zna podstaw mieszania składników, aby potrawa była dobra. Nadrabiał to jednak zręcznością z jaką wykonywał wszystkie prace przygotowawcze. Siląc się niejednokrotnie na rożnego rodzaju popisy, czy to żonglerki, czy szybkiego krojenia. Dziewczynka w pewnym momencie zupełnie się rozluźniła, i co chwila chichotała ze zręcznych sztuczek jakimi Mamoru ja raczył. Ten sam mimo, że robił do tego wszystkiego dobrą minę, wcale nie był w tak doskonałym nastroju. Możliwość obcowania z dzieckiem była dla niego nowością, i Swoistym wyzwaniem. Wydawało mu się, że radzi sobie całkiem nieźle, patrząc po małej, ale cały czas starał się trzymać na wodzy, by przypadkiem nie zrobić niczego głupiego.
Katia, natomiast tryskając humorem wymyśliła, że poza daniem głównym mogą upiec ciasto. Mamoru pierwotnie nie chciał się na to zgodzić, lecz jej proszące oczka wpatrzone w niego nie pozwoliły mu odmówić.
Dziewczynka poleciała biegiem do spiżarki po dodatkowe składniki, a Mamoru stał jak wmurowany. Nie wiedząc dlaczego tak naprawdę odpuścił i zgodził się, mimo, że nie miał ochoty robić ciasta. Zaakceptował już, że dla Motoko jest w stanie zrobić, wszystko. Ale ustępowanie byle smarkowi. Był oszołomiony. Gdy Katia wróciła, zastała go dokładnie w tej samej pozie w jakiej był jak wyszła. Podeszła niepewnie i zapytała, czy coś się stało. Mamoru dopiero wtedy się otrząsnął. Odpowiedział, że się nieco zamyślił po czym wrócili do pracy. Podczas pieczenia ciasta było jeszcze więcej zabawy niż przy daniu głównym, które już pomału było gotowe. Dziewczynka coraz weselej się śmiała, a Mamoru, o dziwo sam zaczął się powoli, acz jednak rozluźniać i przyzwyczajać do tej sytuacji. Gdy sernik był gotów, Mamoru przekroił go na pół. Wziął jedną połowę i zawinął w przyniesiony wcześniej papier. Po czym włożył do pudełka i wręczył dziewczynce. Ta wzięła od niego pakunek. Odłożyła go na stoliku, po czym przytuliła i rzekła:
- Do zobaczenia i przyjemnej kolacji. - po czym zwinnie zabrała Swoją porcję ciasta i jak duch wyfrunęła z chatki, pozostawiając po raz kolejny Mamoru zamurowanego w szoku. Mężczyzna nie był przyzwyczajony, do tego, że ludzi mogą w taki sposób na niego reagować i dziwne odczucie czegoś nowego pozostawało w nim jeszcze przez kilka kolejnych minut. W końcu musiał przyznać, że to zdecydowanie miła odmiana od przerażenia, które zwykle malowało się na ludziach z którymi się stykał.
Za oknem powoli się już ściemniało, więc należało przygotować stół i rozłożyć jedzenie. Gdy mała nie patrzała zwinął też ze składzika nieco czerwonego wina. Otworzył je i spróbował, czy aby dobre. Gdy okazało się, że owszem położył na środku stołu pozwalając oddychać trunkowi. Chwile później na stole znajdowała się pieczona kaczka z ziemniakami w sosie grzybowym. Podane wraz z surówką z kiszonej kapusty. Czegoś, co Mamoru widział po raz pierwszy i naprawdę mu zasmakowało. W miejsce obok znalazły się jeszcze gotowane warzywa tj. kalafior i brokół. Stanowiące jak to określiła Katia dopełnienie posiłku. Gdy już wszystko znalazło sie na miejscu, Mamoru zaczął się zastanawiać, czy to aby nie wygląda bardziej na obiad niż na kolację. Lecz nie miał zbyt dużo czasu na dywagację, bo pisk drzwi oznajmił mu, że Motoko właśnie weszła do pomieszczenia.

Offline

 

#39 2011-10-23 09:32:06

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Drzwi owszem zapiszczały, ale podłoga pod jej ciężarem już nie. Mamoru po raz kolejny zdał sobie sprawę z tego, że kobieta bardzo przypomina kota. Zamknęła drzwi i oparła się o nie zmęczona. Miała na sobie obcisłe spodnie, oczywiście podarte w kilku miejscach i białą bokserkę. Włosy związała wysoko w kucyk. Okazało się, że lekko jej falują. Uśmiechała się do niego. Widać było, że jest zmęczona. Widać też było coś jeszcze. Że jest chudsza iż ją zapamiętał. Nigdy nie powiedziała mu dokładnie co musiała przeżyć żeby go uratować, jaki ból znieść, ale widać było, że odcisnął na niej ślad. Jej mięśnie były dobrze widoczne pod cienką skórą, mógł już wcześniej obserwować jak grały. Ale dlaczego dopiero teraz zdał sobie sprawę, że coś mogło być nie tak? Odepchnęła się od drzwi i zamruczała - "Mrrrrrr.... Ładnie pachnie... Co na kolację?" - uśmiechnęła się zupełnie niewinnie i poszła do kuchni... "Nie mam siły jeść tutaj, zjemy w sypialnie?"Widać było, że z jakiegoś powodu bardzo potrzebowała snu. Mamoru pomyślał, że może te pół roku było dla niej bardzo wyniszczające... On tylko leżał w pojemniku, pozwalał, żeby jego mięśnie się zastały, a ona? Robiła wszystko, żeby go stamtąd wyciągnąć. Kotka Zwinnie złapała kilka talerzy jednocześnie zostawiając właściwie tylko danie główne na stole i ruszyła w stronę sypialni. Mamoru zaśmiał się i ruszył za nią z resztą jedzenia i winem. Kiedy jedli opowiadała mu o swoim dniu i życiu mieszkańców tego miasta. Miała dzisiaj sporo pracy, bo każdy chciał przyjść, pokazać lekarzowi swoje dzieci i samemu się zbadać. Zapytać co robić w takiej czy innej sytuacji. Nie miała nawet czasu zjeść przez ten czas. Opowiadała o swojej pracy z wypiekami na twarzy. O dzieciach, które pierwszy raz widzą lekarza i boją się podejść. Niemowlak i jego mama czują się już dzisiaj dobrze. Mała Jane będzie szybko rosła. W miasteczku jest jedna osoba, która bardzo potrzebuje lekarza. Jest to młody chłopak, który został ranny kiedy walczyli z mutantami na pustyni. Motoko bała się, że będzie musiała amputować mu całą rękę, ale chciała jeszcze poczekać. Zasnęła w połowie zdania oparta o jego ramię. Mamoru ułożył ją delikatnie na posłaniu. i pościągał puste naczynia z łóżka. Dziewczyna przez sen wypowiedziała jego imię i zwinęła się w kłębek. Obudziła się dopiero wczesny rankiem.
"Jak się spało?" - przywitała go rano? - "Co chcesz dzisiaj robić?"


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#40 2011-10-23 15:03:47

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

-Dziś chciałbym trochę rozejrzeć się po mieście. - uśmiechnął się szeroko. - Myślę, że uda mi się znaleźć jakieś konstruktywne zajęcie, podczas gdy Ty będziesz kontynuować Swoje wizyty. - pocałował ją w czółko i lekko zdziwioną pozostawił samą w łóżku. Kotka przez chwile leżała w bezruchu, po czym zaczęła się przeciągać w sobie znanym sposobem. Gdy już czuła orzeźwienie w stawach usłyszała kroki. Mamoru wrócił, a w ręku miał ciasto i dwa talerzyki
- wczoraj nie doszliśmy do deseru, więc nie widzę przeszkód, by rozpocząć od niego dzisiejszy dzień - podszedł do łóżka i podał sernik.

Offline

 

#41 2011-10-23 15:34:16

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Chciałam Ci zaproponować żebyś poszedł dziś ze mną, ale jeśli chcesz sam zwiedzić miasto nie widzę przeciwwskazań. Czeka mnie dzisiaj ciężki dzień. W mieście jest kilka osób, które chorują od jakiegoś czasu, chciałabym im pomóc.  No i powinniśmy juto, najpóźniej pojutrze ruszać dalej. Czeka nas kilka dni podróży. Później zostaniemy kilka dni w innym miejscu i ruszamy dalej. I tak przez całe Stany. Będziesz miał możliwość zobaczyć trochę inaczej jak wygląda świat. Nie będziemy zatrzymywać się w większych miastach, nie chcę żeby mogli nas łatwo namierzyć. Im więcej osób będzie nas widzieć tym gorzej dla nas... Tu nas nie znajdą, ale nie możemy tu dłużej zostać. Są ludzie, którzy nikomu nie powiedzą, że nas widzieli, ale nie chcę ich narażać...


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#42 2011-10-23 16:27:30

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

- Dobrze to widzimy się wieczorem - powiedział wciągając kawałek sernika. Ugryzł ją zalotnie w nosek, po czym zaczął się ubierać. Gdy był już gotowy do wyjścia widział jak ona jeszcze się przeciąga i oblizuje z ciasta. Przywarł do niej i pomógł jej zlizać słodkości z jej ciała, uświadamiając sobie jednocześnie, że ona nie ubrudziła by się tak, gdyby tego nie chciała. Oplotła się wdzięczni wokół niego i z iskrą w oku ugryzła go w nos.
I po co ja się ubierałem - pomyślał. Kochali się przez kolejną godzinę. A gdy byli już naładowani na cały dzień skończyli słodkie ciasto i przygotowali się do wyjścia. Motoko poszła w Swoją stronę do potrzebujących natomiast Mamoru skierował Swoje kroki w kierunku fortyfikacji. O dziwo nawiązanie konaków nie sprawiło mu zbyt wielkich trudności. Wprawdzie ludzie nie podchodzili do niego z taką ufnością, z jaką obdarzali jego kobietę. Jadnak, jego wiadomości merytoryczne stanowiły dobra kartę przetargową. Z szefem miejscowej ochrony. czy policji.. cokolwiek to było, przeszli wkoło miasteczka oglądając zainstalowane i naturalną fortyfikację. Mamoru co i rusz zwracał starszemu od siebie człowiekowi na wady zastosowanych rozwiązań i proponował inne. Gość starał się spierać i bronić Swoich rozwiązań, ale na tym polu Mamoru nie miał sobie równych, i po kilu takich wymianach zdań, gość nauczył się po prostu notować uwagi Mamoru. Jak się okazało budulcu w postaci starej blachy nie brakowało, w związku z czym wspólnie ustalili harmonogram modernizacji na kolejny miesiąc, gdyż rzeczy które w mniemaniu mamoru należało poprawić było naprawdę sporo. Gdy skończyli te ustalenia starszy człowiek był zupełnie wyczerpany. Wydać, że nie przywykła do tak intensywnej pracy intelektualnej, lecz sprawiał wrażenie zadowolonego. W końcu zyskał sporo materiału do pracy nad rozwojem Swojego systemu obronnego.
Później Mamoru poszedł z wizytacją do improwizowanej elektrowni. Cała maszyneria była połączeniem technologi wytwarzania prądu z pieców węglowych a także poprzez poprzez obrót potężnego wiatraka zamontowanego na dachu. Tam również początkowo podchodzono do niego z rezerwą, lecz po kilku uwagach okazało, się, że nie mają nic przeciwko wprowadzaniu przez niego modyfikacji. Mamoru zauwazył, że w miasteczku funkcjonował dość dobrze rozbudowany system kanalizacji, który był oczywiście pozostałością sprzed wojny. Zrwócił uwagę miejscowych, jak nieco uwydatnić ten system, aby poprzez ciepło wytwarzane podczas produkcji prądu ogrzewać także miasteczko. Wprawdzie modernizacje wymagały kilkumiesięcznej pracy. Jednak plan jaki rozrysował Mamoru był w pełni zrozumiały przynajmniej dla szefa elektrowni. Mamoru zwrócił też uwagę, na kilka usterek, zmniejszających skuteczność funkcjonowania urządzeń, a większość z nich był w stanie od reki naprawić.
Jak już razem z zarządca wyliczyli nowy system racjonalizowania zasobów w elektrowni powinien zapewnić mieszkańcom ponad dwukrotną oszczędność surowców na prąd i ogrzewanie już teraz. A po wprowadzeniu wszystkich modyfikacji być może nawet czterokrotną.
Gdy Mamoru wracał do domu było już dość późno, słońce zeszło już dawno z horyzontu, a niemiłosierny wiatr dawał się we znaki wszystkim, którzy odważyli się o tej porze wyjść na zewnątrz. Umorusany po łokcie w rożnych smarach przekroczył próg chatki tęsknie wypatrując w niej ukochanej osoby.

Offline

 

#43 2011-10-23 19:01:05

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

I tu pojawiło się rozczarowanie... Motoko nie było jeszcze w domku.. Poczuł smutek, ale w tym samym momencie jej ramiona oplotły go w pasie, a jego uszu dobiegł znajomy pomruk. Nie usłyszał jak podchodziła. Nie wydała żadnego dźwięku do momentu kiedy go ie dotknęła. Wiedział, ze to ona, jej zapachu nie można było pomylić z czymkolwiek innym. Mamoru złapał ja delikatnie za rękę i przeciągnął prze siebie. Ubrudził ją smarem, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Pocałowała go delikatnie i uśmiechnęła się. "Katia przygotowała nam coś do jedzenia. Przyszłam trochę odpocząć, bo pracowałam cały dzień, ale niestety dzisiejszą noc też będę musiała być dostępna. Kilkoro mieszkańców dało się poharatać w czasie powrotu z innego miasta i są w ciężkim stanie. Tutejszy lekarz może potrzebować mojej pomocy, a jeśli tak będzie ktoś po mnie przybędzie. Wyruszamy jutro wieczorem. Jeśli nikt nie będzie mógł zobaczyć w jakim kierunku odjechaliśmy to nie będą mieli żadnej wartościowej informacji do sprzedania dalej..." - Mamoru pomyślał, że Motoka wpada w lekką paranoję, ale po sekundzie przypomniał sobie miejsce, w którym obudził się z półrocznej drzemki i zmienił zdanie. Należało zastosować wszystkie możliwe środki bezpieczeństwa. W sumie w tej sytuacji zaczęło go dziwić dlaczego zdecydowała się zatrzymać się w tym miasteczku... Głos Motoko wyrwał go z zamyślenia A jak Tobie minął dzień?


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

#44 2011-10-23 20:31:41

Todd

Administrator

Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 185
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

- Całkiem nieźle - zaczął odwzajemniając pocałunek. Oboje poszli się umyć, co zdecydowanie więcej czasu zajęło Mamoru. Podczas kolacji opowiedział jej jak przeprojektował wioskową fortyfikację oraz system zasilająco kanalizacyjny. Nie omieszkał też zaznaczyć jakie korzyści będzie to ze sobą niosło, ani tego, że jeszcze kilka miesięcy zajmie miejscowym modernizacja. Ale to dobrze, bo będą mieli co robić. A poza tym będą bardziej doświadczeni w pracy przy owych systemach, co na pewno zaowocuje podczas napraw ew. usterek, który na tak starym sprzęcie są nieuniknione.
Kolacje jedli uśmiechnięci, gdyż każde z nich zrobiło tego dnia sporo dobrego. Dla Mamoru była to totalna nowość, ale nie wydawał się być szczególnie oszołomiony. Rzeczywiście okazało, się że pomoc innym nie jest aż taka trudna, tak samo jak umiejętność komunikacji. W sumie taką samą analogię miał podczas podróży z ekipą Pitera, gdzie też przeją dowodzenie, ze względu na najlepsze predyspozycje. Fakt, że Pieter wtedy sporo się o to dąsał. Ale to mało ważne, gdyż Mamoru uświadomił sobie dzisiejszego dnia, że potrafi normalnie rozmawiać z ludźmi i w ogóle się z nimi kontaktować. Był bardzo Ciekaw jaką reakcję wywołałby zA jakiś czas ponownie przybywając do tego miasteczka.

Po skończonej kolacji Mamoru z oporami, ale jednak zaciągnął Kotkę do łóżka. Motoko broniła się obowiązkami, ale w końcu argument, że przecież i tak usłyszą jak ktoś wejdzie i wtedy będzie mogła spokojnie iść pomagać wystarczył. Szarpanina zaczęła się jeszcze na schodach. Po kilkunastominutowych igraszkach oboje leżeli w objęciach odprężając się chwilami spokoju i relaksu. A także upajając własnym towarzystwem. Motoko miała w swój ulubiony sposób dłonie wplecione w jego włosy. Mamoru natomiast jedną ręką obejmował ją przez łopatki, delikatnie przyciskając jej głowę do swojej piersi. Drugą obejmował ją w talii. Nos skąpany w jej włosach delikatnie przywierał do jej skóry, z przyjemnością zbierając jej zapach.

Offline

 

#45 2011-10-23 21:44:23

 Linka

Użytkownik

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2011-10-02
Posty: 144
Punktów :   

Re: Historii ciąg dalszy...

Motoko  zasnęła dość szybko w takiej pozycji. Jej ciało zrobiło się gorące , oddech zwolnił, a zapach osłabł. Mamoru znowu ją obserwował. W pewnym momencie jej ciało strasznie się spięło, tak jak to pamiętał, ale po 15 sekundach się rozluźniła... Niby mało znaczące wydarzenie, ale wzbudziło w Mamoru dziwny niepokój. Zaczął delikatnie gładzić śpiącą Kotkę po włosach. "Kocham Cię" - powiedziała przez sen i wtuliła się w niego bardziej.. Leżał tak jeszcze chwilę, po czym sam zasnął. W środku nocy rzeczywiście ktoś zaczął dobijać się do drzwi ich domku. Motoko momentalnie się podniosła i zbiegła na dół. Mamoru podążył za nią "Ubieraj się,. Będę potrzebowała Twojej pomocy." Zebrała z pomieszczenia kilka rzeczy i stanęła przy drzwiach czekając aż się przygotuje. Mamoru też szybko otrząsnął się ze snu i w ciągu pięciu minut byli już w drodze do czegoś co mogli nazwać "szpitalem". Motoko wbiegła tam i zatrzymała się od razu przy łóżku od którego dochodziły najgłośniejsze krzyki. "Mamoru, proszę, przytrzymaj go!" Mężczyzna szybko spełnił polecenie. Człowiek, który leżał na posłaniu był młody i dość poważnie okaleczony. Przez jego klatkę piersiową przechodziło pięć podłużnych rozcięć, które ktoś precyzyjne zszył. Niestety to chyba nie było wszystko co stało się mężczyźnie. Rzucał się po całym łóżku, toczył pianę z ust i miał niewidzące spojrzenie. Motoko wzięła próbkę jego krwi i zmieszała z jakimś odczynnikiem. Próbka stała się czarna. "Kurwa" zaklęła pod nosem i popatrzyła na mężczyznę. Mamoru widział na jej twarzy, że przeprowadza szybką kalkulację sytuacji. Wzięła cztery fiolki i złapała za rękę jakąś przestraszoną kobietę, która musiała tam pracować. "Weź to i idź do pozostałych. Do każdej próbki wpuść kilka kropel poszczególnym mężczyzn, którzy brali udział w tej walce. Jeśli któreś zmieni kolor na czarny albo fioletowy przyjdź i mi powiedz." Po tych słowach wcisnęła jej fiolki do ręki i ruszyła w stronę stołu. Z dość dużej torby zaczęła wyciągać dziwnie wyglądające fiolki i ampułki. Nabrała dwóch do strzykawki i zaaplikowała mężczyźnie zastrzyk. Po 30 sekundach przestał się rzucać i po prostu wpatrywał się w sufit. Motoko zamknęła mu oczy To był bardzo silny środek uspokajający, powinien tak przeleżeć kilka godzin. W tym czasie powinnam opracować jakieś lekarstwo, ale dla niego może być już za późno, oberwał na prawdę dużą dawką." Kobieta, której Motoko zleciła zadanie wróciła po chwili z trzema "dobrymi" fiolkami i jedna czarna. Wskazała na mężczyznę siedzącego pod ścianą i bujającego się w równym rytmie. Motoko popatrzyła na niego oceniając jego budowę i sprawnie nabrała kolejną porcję środków uspokajających. Podeszła do mężczyzny, powiedziała mu kilka słów, a on pozwolił sobie zaaplikować leki. Zasnął chwilę później na przygotowanym dla niego posłaniu. Motoko podbiegła do stołu i zaczęła rozkładać swoje przyrządy. Potrzebuję więcej jego krwi. Mamoru, proszę, pomóż mi." Przez resztę nocy Mamoru obserwował jak ona biegała między jednym a drugim mężczyzną, sprawdza ich czynności życiowe, miesza jakieś składniki sprawdza czy działają i podaje dwójce nieszczęśników. Pozostałymi też się zajęła. Pozmieniała opatrunki, założyła kolejne szwy, ponieważ jeden z poszkodowanych zerwał sobie ich część kiedy próbował pomóc uspokoić przyjaciela. Nie odpoczywała ani przez moment, pracowała jak mała pszczółka. Po zacięciu na jej twarzy widział, ze nie należy zwracać jej na to uwagi teraz. Zwłaszcza przy tylu ludziach. Od czasu do czasu prosiła go o pomoc przy różnych czynnościach. Inni patrzyli na nią z podziwem. Nad ranem rzucający się mężczyzna odzyskał przytomność i patrzył na wszystkich już bardziej świadomym spojrzeniem. Wszyscy byli pod wrażeniem, tylko nie Motoko, poprosiła większość ludzi żeby się odsunęli i rozmawiała z mężczyzną kilka dłuższych chwil kiedy ten doszedł już do stanu, w którym naprawdę kontaktował co się z nim dzieje. Kotka wytłumaczyła mu co się stało, czym został zatruty i jakie będą dożywotnie skutki tego co się stało. Mężczyzna już zawsze będzie miał problemy z poruszaniem, ponieważ toksyna uszkodziła pewne części jego ciała nieodwracalnie. Tubylec przyjął to ze spokojem. Poprosił tylko o chwilę dla siebie i żeby poproszono jego żonę (która oczywiście na noc została wyproszona, żeby nie plątać się pod nogami "wykwalifikowanego personelu". Kiedy wszystko się unormowało podeszła do Mamoru i przytuliła się "Dziękuję za pomoc." wyszeptała.


‎"Hope is the thing with feathers
That perches in the soul
And sing the tune without words
And never stops at all..."

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.politologia2009.pun.pl www.coolhogwart.pun.pl www.zawada.pun.pl www.earth2140.pun.pl www.roznezwierzaki.pun.pl